Spirala wciąż jeszcze w niektórych kręgach uważana jest za środek wczesnoporonny. Chociaż od wielu lat wiadomo, że przy stosowaniu tej metody antykoncepcyjnej, w ogóle nie dochodzi do zapłodnienia, Polki nadal mają znikomą wiedzę na temat tego środka.
26 września obchodzony był kolejny Światowy Dzień Antykoncepcji. Wyniki badań przeprowadzonych w 25 krajach świata są bardzo niepokojące – Polki wciąż są na szarym końcu listy pod względem znajomości antykoncepcji, nie noszą przy sobie żadnych środków, a nawet uważają zabezpieczanie się za grzech. Szczególnie złą sławą owiana jest spirala antykoncepcyjna, przez wielu wciąż uważana za środek wczesnoporonny.
Spirala to popularna nazwa wkładki domacicznej, zwanej także wkładką wewnątrzmaciczną, która umieszczona przez ginekologa w jamie macicy, zapobiega zapłodnieniu. Stąd jej zła opinia – przez lata wierzono, że spirala nie zabezpiecza przez zapłodnieniem, ale powoduje zniszczenie powstałego zarodka. Dlatego też w środowiskach konserwatywnych nadal można spotkać się z opinią, że jest to rodzaj sztucznego poronienia czy wręcz aborcji. Tymczasem spirala jest jednym z najskuteczniejszych środków, a jej dodatkową zaletą jest to, że w przeciwieństwie do środków hormonalnych nie ma negatywnego wpływu na gospodarkę organizmu i nie hamuje jajeczkowania, a tym samym nie osłabia libido kobiety.
Czym jest spirala?
Spirala znana jest już od kilkuset lat, zarówno wygląd jak i materiał, z którego była wytwarzana ewoluowały. Początkowo wkładka wykonywana była z różnych surowców, m.in. szkła, drewna, metali, różna była jej długość i kształt. Od pewnego czasu wykonuje się je niemal wyłącznie z plastiku, nadając im kształt litery “T” lub liczby “7”. W Europie dopuszczono do użytku dwa rodzaje wkładek: występują dwa rodzaje wkładek: pokryte miedzią lub zawierające zbiornik z hormonem. Wskaźnik Pearl’a dla tej metody (wskaźnik skuteczności metod antykoncepcyjnej) jest bardzo wysoki i wynosi 0,3, co oznacza, że na 100 kobiet, stosujących spiralę, tylko 3 zachodzą w ciążę.
Koszt metody
Założenie wkładki domacicznej jest jednorazowo wydatkiem, który może stanowić spore obciążenie dla domowego budżetu. Koszt spirali wynosi średnio 500-800 zł, do tego należy doliczyć ceny przynajmniej trzech wizyt u ginekologa (założenie wkładki plus dwie obowiązkowe wizyty kontrolne).
Czy warto?
Wkładka wewnątrzmaciczna ma wiele zalet, przede wszystkim nie musisz codziennie łykać tabletek czy pamiętać o zabraniu prezerwatywy. Przy wkładce miedzianej nie ma problemów, które często nękają kobiety, stosujące antykoncepcję hormonalną: nudności, przybierania na wadze, spadku libido, itd. Ze spirali mogą korzystać również kobiety, które cierpią z powodu cukrzycy oraz nadciśnienia.
Minusem tego rozwiązania jest sam zabieg, który jest dosyć bolesny i nieprzyjemny, a rekonwalescencja wynosi kilka dni, w czasie których kobiety czują bóle brzucha i dyskomfort. Dodatkowo, jeżeli wielkość wkładki okaże się źle dobrana, może zaistnieć konieczność jej wymiany. Ograniczeniem jest to, że nie jest to metoda polecana dla kobiet, które jeszcze nie rodziły, gdyż są bardziej narażone na wypadnięcie wkładki, szczególnie w czasie pierwszych kilku miesięcy po jej założeniu. Wybierając tę metodę, należy także pamiętać, że w powszechnej opinii spirala nadal jest zaliczana do środków wczesnoporonnych i można się narazić na negatywne komentarze, czy wręcz ostracyzm.
Jak każda metoda antykoncepcyjna, także spirala ma swoje wady i zalety, dlatego najlepiej przed dokonaniem wyboru skonsultować się z zaufanym ginekologiem.