Dzikie a zarazem jadalne rośliny w naszej kuchni
Dzikie gatunki coraz częściej konkurują z ogrodowymi warzywami i ziołami. Nie dość, że są smaczne, to jeszcze można je bez większych problemów uprawiać i wykorzystywać w kuchni.
Dzikie, ale jadalne rośliny możemy po prostu zbierać podczas spaceru za miastem. Jednak ich uprawa w ogrodzie ma wiele zalet, chociażby tę, że są łatwo dostępne. Kiedy rosną na grządce, trudno jest pomylić je z innymi gatunkami dzikimi, niejadalnymi lub trującymi. Rozwijają się w optymalnych warunkach i są często okazalsze i bardziej aromatyczne od roślin żyjących w warunkach naturalnych, przy drodze, na polu czy łące. Poza tym znajdują się zawsze pod ręką i w każdej chwili możemy zerwać potrzebną ilość pędów i liści.
Niektóre dzikie rośliny jadalne pojawiają się w naszym ogrodzie same. Wyrastają z nasion przywianych przez wiatr, bądź zostają przeniesione przez ptaki lub owady. Tylko od nas zależy, czy pozwolimy im swobodnie rozwijać się w jakimś miejscu ogrodu. Mniszek na trawniku jest raczej niepożądanym chwastem, ale nie przeszkadza, kiedy rośnie na brzegu grządki obok warzyw. Jego niekontrolowane rozprzestrzenianie się z łatwością powstrzymamy regularnym motyczeniem i pieleniem. Mniszek, traktowany przeważnie jako chwast, należy jednak do tych roślin, które od dawna mają również drugie życie.
Mniszek lekarski ceniony przez smakoszy
Jego walory smakowe są wysoko cenione w kuchni włoskiej i francuskiej. Również u nas spotkamy smakoszy, którzy uprawiają mniszka jako delikatną roślinę sałatową.
Dziki szczaw i rokiettę jako kulinarne rarytasy można znaleźć w kartach potraw i wypielęgnowanych ogródkach przykuchennych wielu mistrzów kulinarnych. Łoboda ogrodowa Atriplex hortensis, która ma nie tylko odmiany jasnozielone i purpurowe, ale także o liściach prążkowanych czerwono-fioletowych, pojawia się coraz częściej jako roślina ozdobna na rabatach bylinowych. Niewysokie, lekko płożące się zioła, jak np. gorczycznik pospolity Bararea vulgaris ‘Variegata’ o żółto poplamionych liściach lub portulaka siewna Portulaca oleracea var. Sativa, można uprawiać także ze względu na ich walory dekoracyjne, w doniczkach na balkonie i tarasie. Rukiew wodna Nasturtium officinale, delikatna roślina o długich, wiotkich pędach i drobnych białych kwiatach, rośnie – najczęściej nierozpoznana – w strefie brzegowej ogrodowego stawu.
Niemal wszystkie dzikie zioła są roślinami wieloletnimi, które najlepiej rozrastają się w miejscach mocno nasłonecznionych. Chociaż w warunkach naturalnych dobrze sobie radzą także w podłożu nieurodzajnym, w ogrodzie należy im zapewnić ziemię próchniczą i urodzajną.
Zioła, np. łoboda lub komosa strzałkowa Chenopodium bonus-henricus, których smaczne liście są nie tylko aromatycznym dodatkiem do sałatek warzywnych, ale mogą być przyrządzane tak jak szpinak, w dobrych warunkach rozrastają się bujnie, dają duży plon okazałych liści, które możemy zrywać przez wiele tygodni. Gorczycznik, szczaw i dzika rokietta (rukola) dobrze rosną także w miejscach półcienistych. W lekko wilgotnym podłożu ich nasiona kiełkują pewnie, a liście są większe, mniej twarde, o łagodniejszym smaku niż w przypadku roślin z miejsc suchych, bardzo mocno nasłonecznionych.
Pozytywny wpływ dzikich ziół na nasz organizm
Odmiany uprawowe mają przeważnie znacznie łagodniejszy smak niż rośliny zupełnie dzikie, ponieważ już pozbyły się części substancji gorzkich i olejków eterycznych. Proces utraty cech dzikości przez zioła, przenoszone do ogrodu i tutaj uprawiane, nie zawsze jest korzystny. „Oswojone” rośliny zmieniają nie tylko swój smak. W porównaniu z dzikimi ziołami zawierają także mniejsze ilości wartościowych minerałów i witamin. Jeżeli więc mniszka lekarskiego cenimy za jego walory lecznicze, pobudzające działanie na woreczek żółciowy i wątrobę, a zamiast suplementów witaminowych wolimy jeść pietruszkę, to potrawy powinniśmy wzbogacać tylko liśćmi, kwiatami i pędami gatunków zupełnie dzikich, nie naruszonych ręką ogrodnika, niepoddanych żadnym zabiegom uprawowym.